Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu ogłosił wyrok w sprawie śmiertelnego zatrucia galaretą mięsną, do którego doszło na targowisku w Nowej Dębie. Na ławie oskarżonych zasiadło małżeństwo z powiatu mieleckiego.
Do zatrucia doszło 17 lutego 2024 r. Wtedy to na targowisku w Nowej Dębie sprzedawano domowe wyroby mięsne. Efekt? Zatrucie galaretą wieprzową.
Zatrucie galaretą
Kilka osób po jej spożyciu trafiło do miejscowego szpitala z objawami ostrego zatrucia pokarmowego. Dla jednego z nich, 54-letniego mężczyzny, niestety, zakończyło się to tragicznie – zmarł.
Sprawą zajęła się policja i prokuratura. W wyniku dochodzenia zatrzymano Reginę S. (55 l.) i Wiesława S. (56 l.), małżeństwo z powiatu mieleckiego. Podczas przeszukania ich posesji zabezpieczono ok. 20 kg nieprzebadanych wyrobów wędliniarskich.
Para przyznała się do prowadzenia nielegalnej hodowli trzody chlewnej oraz sprzedaży własnych wyrobów na targach bez nadzoru sanitarnego.
Zapadł wyrok
Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu uznał małżeństwo za winne nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia życia i zdrowia dwóch innych osób.
Sędzia Aneta Żuraw-Kędziora wymierzyła każdemu z oskarżonych karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na trzy lata. Dodatkowo zasądzono grzywny w wysokości po 2 tys. zł oraz obowiązek zapłaty nawiązki:
- 150 tys. zł dla żony zmarłego mężczyzny,
- po 15 tys. zł dla dwóch pozostałych poszkodowanych osób,
- 1200 zł tytułem zwrotu kosztów pełnomocnika pokrzywdzonej.
Oskarżeni muszą także pokryć część kosztów sądowych oraz otrzymali 5-letni zakaz hodowli trzody chlewnej, uboju i produkcji wyrobów mięsnych.
Wybaczyła im
Choć czyn miał wysoki stopień szkodliwości społecznej, sędzia zwróciła uwagę na postawę oskarżonych – przyznali się do winy, od początku współpracowali ze śledczymi, wyrazili skruchę i szczerze przeprosili rodziny ofiar.
Jak podkreśliła sędzia Żuraw-Kędziora, był to dla nich „gorzki i surowy życiowy egzamin”.
Wzruszające były także wystąpienia pokrzywdzonych – zwłaszcza owdowiałej żony zmarłego, która mimo tragedii oświadczyła, że wybacza oskarżonym.
Jeden z poszkodowanych świadków życzył parze „wszystkiego dobrego”, co stanowiło mocny ludzki akcent w tej dramatycznej sprawie.
Mimo że wyrok nie jest jeszcze prawomocny, wszystko wskazuje na to, że żadna ze stron nie będzie się od niego odwoływać. Prokuratura i obrońcy zaakceptowali zaproponowane kary, uznając je za sprawiedliwe i adekwatne do czynu.